Forum

Regulamin FORUM

Dodaj nowe ogłoszenie

 
 
 
 
 
 
 
Pola oznaczone gwiazdką są obowiązkowe.
Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.
Ze względów bezpieczeństwa możemy zapisać adres IP 216.73.216.147
Może się okazać, że twój wpis będzie widoczny na forum po sprawdzeniu go.
Zastrzegamy sobie prawo do redagowania, usunięcia lub nie publikowania wpisów.
59 wpisów.
Leszek Ładniak napisał/a 22 lutego 2021 o 13:00
Dużo publicznie mówi się na Politechnice i naszym Wydziale o jakości kształcenia i standardach nauczania. Uważam jednak, że na naszej Uczelni nie dzieje się dobrze w tym względzie, i posłużę się dwoma skrajnymi przykładami. Pierwszy dotyczy egzaminu dyplomowego. Student przedstawiał pracę związaną z audytem energetycznym, Podczas prezentacji mówiąc i pisząc o mocy czynnej i biernej posługiwał się jednostkami kWh oraz kVArh, co wyraźnie było widać w opisie prezentowanych tabel. W ramach pytań kierunkowych miał udzielić odpowiedzi na temat metod pomiaru wielkości elektrycznych. Na zadane pytanie, jaki parametr mierzonej wielkości pokazuje przyrząd magnetoelektryczny, czy jest to wartość średnia, czy maksymalna, czy skuteczna, student nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie, ale egzamin zdał i jest inżynierem. Drugi przypadek jest związany z pomawianiem oraz z wulgarnymi mailami jakiego doświadczyłem osobiście. Okazuje się, że student może napisać o prowadzeniu zajęć i prowadzącym, co chce, formułować dowolne pomówienia, pisać nieprawdę, a nawet wysyłać wulgarne maile, a reakcja władz uczelni na kierowane w tej sprawie pisma jest niestety zerowa. Od wielu lat zajmuję się nauczaniem i dydaktyką, zarówno na uczelni, jak i przemyśle. Prowadziłem zajęcia w kilku wrocławskich technikach oraz współpracowałem z Okręgową Komisją Egzaminacyjną we Wrocławiu. Uczestniczyłem i prowadziłem zajęcia na uniwersytecie w Erlangen-Nurenberg oraz Kingston University of London, słuchałem wykładów z fizyki na Uniwersytecie Stanforda, ukończyłem studia podyplomowe z fizyki na Uniwersytecie Warszawskim. Nigdzie i nigdy nie spotkałem się z tym, że o minimach zaliczeniowych dyskutują i decydują studenci. Nie może być tak, że prowadzący zajęcia wyjaśnia i tłumaczy przełożonym, o co śmiał zapytać studenta na egzaminie lub na kolokwium, dlaczego próg zaliczeń jest „taki wysoki”, bo wynosi aż 51% poprawnych odpowiedzi. Wiem, że na naszej uczelni często jest stosowana metoda przepisywania ocen z ćwiczeń na wykład lub wstawianie oceny dostatecznej za obecność na zajęciach. W konsekwencji, każdy prowadzący zajęcia, który próbuje wyegzekwować elementarną... Czytaj dalej
Dużo publicznie mówi się na Politechnice i naszym Wydziale o jakości kształcenia i standardach nauczania. Uważam jednak, że na naszej Uczelni nie dzieje się dobrze w tym względzie, i posłużę się dwoma skrajnymi przykładami.

Pierwszy dotyczy egzaminu dyplomowego. Student przedstawiał pracę związaną z audytem energetycznym, Podczas prezentacji mówiąc i pisząc o mocy czynnej i biernej posługiwał się jednostkami kWh oraz kVArh, co wyraźnie było widać w opisie prezentowanych tabel. W ramach pytań kierunkowych miał udzielić odpowiedzi na temat metod pomiaru wielkości elektrycznych. Na zadane pytanie, jaki parametr mierzonej wielkości pokazuje przyrząd magnetoelektryczny, czy jest to wartość średnia, czy maksymalna, czy skuteczna, student nie potrafił odpowiedzieć na to pytanie, ale egzamin zdał i jest inżynierem.
Drugi przypadek jest związany z pomawianiem oraz z wulgarnymi mailami jakiego doświadczyłem osobiście. Okazuje się, że student może napisać o prowadzeniu zajęć i prowadzącym, co chce, formułować dowolne pomówienia, pisać nieprawdę, a nawet wysyłać wulgarne maile, a reakcja władz uczelni na kierowane w tej sprawie pisma jest niestety zerowa.

Od wielu lat zajmuję się nauczaniem i dydaktyką, zarówno na uczelni, jak i przemyśle. Prowadziłem zajęcia w kilku wrocławskich technikach oraz współpracowałem z Okręgową Komisją Egzaminacyjną we Wrocławiu. Uczestniczyłem i prowadziłem zajęcia na uniwersytecie w Erlangen-Nurenberg oraz Kingston University of London, słuchałem wykładów z fizyki na Uniwersytecie Stanforda, ukończyłem studia podyplomowe z fizyki na Uniwersytecie Warszawskim. Nigdzie i nigdy nie spotkałem się z tym, że o minimach zaliczeniowych dyskutują i decydują studenci. Nie może być tak, że prowadzący zajęcia wyjaśnia i tłumaczy przełożonym, o co śmiał zapytać studenta na egzaminie lub na kolokwium, dlaczego próg zaliczeń jest „taki wysoki”, bo wynosi aż 51% poprawnych odpowiedzi. Wiem, że na naszej uczelni często jest stosowana metoda przepisywania ocen z ćwiczeń na wykład lub wstawianie oceny dostatecznej za obecność na zajęciach. W konsekwencji, każdy prowadzący zajęcia, który próbuje wyegzekwować elementarną wiedzę i umiejętności zapisane w karcie przedmiotu jest na straconej pozycji. Przecież chyba nie chodzi o to by być na zajęciach, należy chyba też uważnie słuchać, pytać, rozwiązywać zadania, czytać materiały do wykładów, a przede wszystkim studiować. Warto w tym miejscu przypomnieć treść ślubowania jakie składają studenci: „Wstępując do wspólnoty akademickiej Politechniki Wrocławskiej, ślubuję uroczyście: - zdobywać wytrwale wiedzę i umiejętności, - kształcić umysł i charakter do twórczego i odpowiedzialnego życia, - postępować godnie i uczciwie, w zgodzie z prawem, tradycją i obyczajami akademickimi, - dbać o dobre imię Politechniki Wrocławskiej.” Zapominając o złożonym ślubowaniu studenci naszej uczelni potrafią dopasowywać każdą wypowiedź, niezależnie od jej treści i sensu, do swoich celów, posuwając się do insynuacji i pomówień oraz zwykłej nieprawdy.

Jeżeli nadal będziemy tolerować takie postawy i zachowania studentów, to za chwilę wszystko, co jest omawiane na wykładach i ćwiczeniach będzie nie potrzebne, że nie ma to sensu, że jest i będzie niezrozumiałe, a także oczywiście źle wytłumaczone. Nasuwa się pytanie: Quo vadis Alma Mater?

Leszek Ładniak
Andrzej Wiszniewski z Wrocław napisał/a 14 stycznia 2021 o 21:12
Mój przyjaciel Harnaś W niedzielę 10 stycznia zmarł ksiądz biskup Adam Dyczkowski. Wiadomość o tym zasmuciła mnie ogromnie, bowiem gdy odchodzi do wieczność wspaniały duchowny, a na dodatek mój przyjaciel, to uczucie głębokiego żalu jest czymś nieuniknionym. A nasza przyjaźń była dobrej próby. Zrodziła się w marcu 1982 na sali sądowej podczas procesu, jaki wytoczono mnie oraz kilku działaczom Solidarności i NZS-u, oskarżonym o kierowanie strajkiem protestacyjnym po wprowadzeniu przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego stanu wojennego. A sala ta pękała w szwach, bowiem setki ludzi pragnęło zademonstrować solidarność z oskarżonymi. Wśród nich zwracał uwagę swą sutanną i czerwoną, biskupią piuską On, biskup Adam Dyczkowski. Ręką kreślącą w powietrzu znak krzyża błogosławił oskarżonym, a swą obecnością dowodził, że hierarchia polskiego kościoła jest wierna słowom prymasa Stefana Wyszyńskiego, że polski kościół i zawsze mus być z narodem. Także na salach sądowych. A gdy opuściłem więzienne mury i mogłem z bliska patrzeć na biskupią posługę mojego przyjaciela, to zrozumiałem skąd się bierze podziw i miłość do niego ze strony studenckiej braci. Bowiem był diecezjalnym duszpasterzem wrocławskiego środowiska studenckiego. A na spotkaniach „pod czwórką” , gdzie zawsze było więcej studentów niż krzeseł, obok mądrych rozważań zawsze były chwile, kiedy to Harnaś (bo taki miał pseudonim wśród studentów) brał do ręki gitarę i rozpoczynał wspólne śpiewanie. Tak bywało nie tylko w duszpasterstwie CODA „pod czwórką”, ale też na wspólnych wypadach w góry, na narty czy na wędrówkę. Nie tylko studenci kochali Harnasie. Wielu nauczycieli akademickich ogromnie ceniło przyjaźń, jaką im ofiarowywał Ksiądz Biskup. Ja miałem szczęście otrzymywać biskupią przyjaźń i zawsze mogłem liczyć na pomoc, na zrozumienie i na wspaniałe rozmowy jakich miałem wiele. To też trudno się dziwić, że w roku 1991 Kolegium Rektorów Wrocławskich i Opolskich nagrodziło Harnasia doroczną nagrodą za integrację środowiska akademickiego. To był pierwszy duchowny, który był laureatem tej nagrody. Rok... Czytaj dalej
Mój przyjaciel Harnaś

W niedzielę 10 stycznia zmarł ksiądz biskup Adam Dyczkowski. Wiadomość o tym zasmuciła mnie ogromnie, bowiem gdy odchodzi do wieczność wspaniały duchowny, a na dodatek mój przyjaciel, to uczucie głębokiego żalu jest czymś nieuniknionym. A nasza przyjaźń była dobrej próby. Zrodziła się w marcu 1982 na sali sądowej podczas procesu, jaki wytoczono mnie oraz kilku działaczom Solidarności i NZS-u, oskarżonym o kierowanie strajkiem protestacyjnym po wprowadzeniu przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego stanu wojennego. A sala ta pękała w szwach, bowiem setki ludzi pragnęło zademonstrować solidarność z oskarżonymi. Wśród nich zwracał uwagę swą sutanną i czerwoną, biskupią piuską On, biskup Adam Dyczkowski. Ręką kreślącą w powietrzu znak krzyża błogosławił oskarżonym, a swą obecnością dowodził, że hierarchia polskiego kościoła jest wierna słowom prymasa Stefana Wyszyńskiego, że polski kościół i zawsze mus być z narodem. Także na salach sądowych.
A gdy opuściłem więzienne mury i mogłem z bliska patrzeć na biskupią posługę mojego przyjaciela, to zrozumiałem skąd się bierze podziw i miłość do niego ze strony studenckiej braci. Bowiem był diecezjalnym duszpasterzem wrocławskiego środowiska studenckiego. A na spotkaniach „pod czwórką” , gdzie zawsze było więcej studentów niż krzeseł, obok mądrych rozważań zawsze były chwile, kiedy to Harnaś (bo taki miał pseudonim wśród studentów) brał do ręki gitarę i rozpoczynał wspólne śpiewanie. Tak bywało nie tylko w duszpasterstwie CODA „pod czwórką”, ale też na wspólnych wypadach w góry, na narty czy na wędrówkę.
Nie tylko studenci kochali Harnasie. Wielu nauczycieli akademickich ogromnie ceniło przyjaźń, jaką im ofiarowywał Ksiądz Biskup. Ja miałem szczęście otrzymywać biskupią przyjaźń i zawsze mogłem liczyć na pomoc, na zrozumienie i na wspaniałe rozmowy jakich miałem wiele. To też trudno się dziwić, że w roku 1991 Kolegium Rektorów Wrocławskich i Opolskich nagrodziło Harnasia doroczną nagrodą za integrację środowiska akademickiego. To był pierwszy duchowny, który był laureatem tej nagrody.
Rok później Ksiądz Biskup opuścił Wrocław, najpierw został biskupem pomocniczym w Legnicy, a w roku 1993 powołano Go na biskupa ordynariusza diecezji zielonogórsko – gorzowskiej. Od tego czasu z podziwem patrzyłem na piękny i mądry sposób sprawowania tej bardzo trudnej funkcji zarządzania wielką diecezją. Mimo dzielącej nas odległości wyrażonej w kilometrach, spotykaliśmy się dość często i dla mnie te spotkania były bardzo cenne. Czułem się wręcz dumny z zaproszenia do napisania tekstu w księdze jubileuszowej wydanej w roku 2002 na jubileusz 70 –lecia Księdza Biskupa. Tytuł tej księgi to Sursum Corda – W górę Serca, co było biskupim zawołaniem Harnasia.
A w grudniu zeszłego roku Harnaś przesłał mi książeczkę o tym samym tytule, która była zapisem jego rozmów przy kawie z biskupem Stefanem Redmuntem, następcą na tronie biskupów zielonogórskich.
Z odejściem Harnasia mój świat skurczył się bardzo. I chociaż powtarzam sobie Sursum Corda bo wierzą , że mój przyjaciel jest dziś szczęśliwy stojąc u stóp Boskiego Tronu, to jednak bardzo mi smutno.

prof. Andrzej Wiszniewski
Tomasz Wójcik z Wrocław napisał/a 14 stycznia 2021 o 10:48
Dr Marek Mutor dyrektor Muzeum Zajezdnia opublikował bardzo piękne wspomnienie o ks. biskupie Adamie (Harnasiu) Dyczkowskim. https://zajezdnia.org/aktualnosci-artykul/biskup-adam-dyczkowski-1932-2021-wspomnienie-11 Serdecznie zachęcam do lektury
Dr Marek Mutor dyrektor Muzeum Zajezdnia opublikował bardzo piękne wspomnienie o ks. biskupie Adamie (Harnasiu) Dyczkowskim.
https://zajezdnia.org/aktualnosci-artykul/biskup-adam-dyczkowski-1932-2021-wspomnienie-11
Serdecznie zachęcam do lektury
Demokracja, to się opłaca napisał/a 28 listopada 2020 o 11:48
Szanowni Państwo, Powołanie nowej Uczelnianej Komisji Wyborczej wydaje się dobrym momentem aby zastanowić się nad zmianą sposobu przeprowadzania wyborów na Naszej Uczelni. Jako Elektor poruszałem ten temat także podczas ostatnich wyborów, zarówno z kandydatami, jak i innymi Elektorami. Z tego, co pamiętam wiele osób miała podobne odczucia. Aktualny proces wyborczy nie spełnia standardów demokratycznych. Mimo iż, ma znamiona systemu elektorskiego, takim nie jest. Pracownicy wybierając Elektorów nie wiedzą jakiego kandydata na Rektora faktycznie wybierają. Co w Ordynacji Wyborczej w Politechnice Wrocławskiej należy zmienić?: 1. Obecnie Elektorzy w PWr są wybierani przed oficjalnym wskazaniem kandydatów na Rektora. Wybór Elektorów powinien nastąpić po zamknięciu listy kandydatów na Rektora. Wówczas pracownicy mają świadomość na którego kandydata głosują, bowiem wybierani Elektorzy powinni jasno określić swoje preferencje. 2. Obecnie Elektor może być jednocześnie kandydatem na Rektora. Jest to duże uchybienie, gdyż pojedynczy głos ma w wyborach elektorskich bardzo duże znaczenie. W przeszłości zdarzało się (często), że kandydaci byli jednocześnie Elektorami. W praktyce oznacza to, że te głosy nie były niezależne. W Kodeksie Etyki Pracowników PWr, w punkcie 13 jest napisane: „Unikać decyzji i głosowania we własnej sprawie”, jednak jak widać w praktyce nie jest to stosowane. Mając powyższe na uwadze, chciałbym poddać pod dyskusję możliwość zmiany ordynacji wyborczej, z głosowania pośredniego/elektorskiego na wybory bezpośrednie/proporcjonalne z odpowiednią wagą, pozwalającą zachować proporcje wymagane Ustawą. Można to zrealizować na wiele sposobów. Dla przykładu, jeżeli Studenci i Doktoranci mają ustawowy wpływ 20%, to procentowy wynik wyborów w ich grupie powinien być pomnożony przez współczynnik 0,2. Podobnie należy postąpić w pozostałych grupach. Chyba wszyscy się zgadzamy, że wybory bezpośrednie są najbardziej reprezentatywne, demokratyczne i dające poczucie każdemu, że jego zdanie jest ważne. Kolejnym ważnym aspektem jest to, że nasza Uczelnia mogłaby być prekursorem zmian w kierunku głosowania elektronicznego. Zachęcam do wyrażania swojej opinii na ten temat na tym Forum (aktualnie... Czytaj dalej
Szanowni Państwo,


Powołanie nowej Uczelnianej Komisji Wyborczej wydaje się dobrym momentem aby zastanowić się nad zmianą sposobu przeprowadzania wyborów na Naszej Uczelni.


Jako Elektor poruszałem ten temat także podczas ostatnich wyborów, zarówno z kandydatami, jak i innymi Elektorami. Z tego, co pamiętam wiele osób miała podobne odczucia.


Aktualny proces wyborczy nie spełnia standardów demokratycznych. Mimo iż, ma znamiona systemu elektorskiego, takim nie jest. Pracownicy wybierając Elektorów nie wiedzą jakiego kandydata na Rektora faktycznie wybierają. Co w Ordynacji Wyborczej w Politechnice Wrocławskiej należy zmienić?:


1. Obecnie Elektorzy w PWr są wybierani przed oficjalnym wskazaniem kandydatów na Rektora. Wybór Elektorów powinien nastąpić po zamknięciu listy kandydatów na Rektora. Wówczas pracownicy mają świadomość na którego kandydata głosują, bowiem wybierani Elektorzy powinni jasno określić swoje preferencje.


2. Obecnie Elektor może być jednocześnie kandydatem na Rektora. Jest to duże uchybienie, gdyż pojedynczy głos ma w wyborach elektorskich bardzo duże znaczenie. W przeszłości zdarzało się (często), że kandydaci byli jednocześnie Elektorami. W praktyce oznacza to, że te głosy nie były niezależne. W Kodeksie Etyki Pracowników PWr, w punkcie 13 jest napisane: „Unikać decyzji i głosowania we własnej sprawie”, jednak jak widać w praktyce nie jest to stosowane.


Mając powyższe na uwadze, chciałbym poddać pod dyskusję możliwość zmiany ordynacji wyborczej, z głosowania pośredniego/elektorskiego na wybory bezpośrednie/proporcjonalne z odpowiednią wagą, pozwalającą zachować proporcje wymagane Ustawą.


Można to zrealizować na wiele sposobów. Dla przykładu, jeżeli Studenci i Doktoranci mają ustawowy wpływ 20%, to procentowy wynik wyborów w ich grupie powinien być pomnożony przez współczynnik 0,2. Podobnie należy postąpić w pozostałych grupach.


Chyba wszyscy się zgadzamy, że wybory bezpośrednie są najbardziej reprezentatywne, demokratyczne i dające poczucie każdemu, że jego zdanie jest ważne. Kolejnym ważnym aspektem jest to, że nasza Uczelnia mogłaby być prekursorem zmian w kierunku głosowania elektronicznego.


Zachęcam do wyrażania swojej opinii na ten temat na tym Forum (aktualnie jest to jedyne miejsce gdzie pracownicy PWr mogą wyrażać swoje opinie i pomysły w sposób swobodny) lub/oraz przesyłania jej do Pana prof. dr. hab. inż. Romualda Lenczewskiego, przewodniczącego Uczelnianej Komisji Wyborczej.


Z poważaniem
Elektor kadencji 2020 – 2024
dr hab. Ziemowit Malecha, prof Uczelni.
Ziemowit Malecha, prof PWr, W9 napisał/a 25 listopada 2020 o 16:02
Nawiązując do bardzo dobrego i merytorycznego wpisu Pana Pawła Jaszczuka. Warto wskazać, że jedyne podobieństwo między protestami lat 60-tych, 70-tych i 80-tych, a obecnymi, to: - zarówno w tamtych czasach jak i teraz atakuje się duchownych, kościoły oraz wartości chrześcijańskie, - zarówno w tamtych czasach jak i teraz osoby atakujące kościół powiązane były/są (bezpośrednio, lub poprzez moralno-intelektualny spadek) z PRL-em. Popieram także pomysł aby zorganizować na naszej uczelni konferencję "Notre- Dame -pożar i co dalej ?... " Warto byłoby rozważyć także spotkania badaczy z różnych dziedzin aby rozpocząć merytoryczną dyskusję nad początkiem życia człowieka. Osobiście trudno jest mi wyobrazić sobie, że na gruncie naukowym, można dowieść, że życie zaczyna się w „jakimś arbitralnym okresie” po zapłodnieniu. Wydaje się, że możliwa jest jedna z dwóch poniższych konkluzji: - życie zaczyna się w momencie połączenia kodów DNA, lub - życie „nie zaczyna się nigdy”, a my ludzie jesteśmy po prostu maszynami. Pozwolę sobie jeszcze nawiązać do Listu pani profesor Jagiełło, w którym odniosła się do Listu Otwartego do pani Koraliny Jaklewicz. W liście pani Jagiełło pojawiło się manipulacje oraz informacje nieprawdziwe. Można o tym przeczytać w dokumencie "Oświadczenie sygnatariuszy listu otwartego do prof. Karoliny Jaklewicz w odpowiedzi na list prof. Marzanny Jagiełło", który można odnaleźć w intranecie PWr w zakładce "PWr rozmawia".
Nawiązując do bardzo dobrego i merytorycznego wpisu Pana Pawła Jaszczuka.
Warto wskazać, że jedyne podobieństwo między protestami lat 60-tych, 70-tych i 80-tych, a obecnymi, to:

- zarówno w tamtych czasach jak i teraz atakuje się duchownych, kościoły oraz wartości chrześcijańskie,

- zarówno w tamtych czasach jak i teraz osoby atakujące kościół powiązane były/są (bezpośrednio, lub poprzez moralno-intelektualny spadek) z PRL-em.

Popieram także pomysł aby zorganizować na naszej uczelni konferencję "Notre- Dame -pożar i co dalej ?... "

Warto byłoby rozważyć także spotkania badaczy z różnych dziedzin aby rozpocząć merytoryczną dyskusję nad początkiem życia człowieka.

Osobiście trudno jest mi wyobrazić sobie, że na gruncie naukowym, można dowieść, że życie zaczyna się w „jakimś arbitralnym okresie” po zapłodnieniu.

Wydaje się, że możliwa jest jedna z dwóch poniższych konkluzji:

- życie zaczyna się w momencie połączenia kodów DNA,

lub

- życie „nie zaczyna się nigdy”, a my ludzie jesteśmy po prostu maszynami.

Pozwolę sobie jeszcze nawiązać do Listu pani profesor Jagiełło, w którym odniosła się do Listu Otwartego do pani Koraliny Jaklewicz. W liście pani Jagiełło pojawiło się manipulacje oraz informacje nieprawdziwe. Można o tym przeczytać w dokumencie "Oświadczenie sygnatariuszy listu otwartego do prof. Karoliny Jaklewicz w odpowiedzi na list prof. Marzanny Jagiełło", który można odnaleźć w intranecie PWr w zakładce "PWr rozmawia".